niedziela, 2 kwietnia 2017

[FILM] Królowie Lata, reż. Jordan Vogt-Roberts


Tytuł: Królowie Lata
Oryginalny tytuł: The Kings of Summer
Gatunek: Dramat, Komedia
Premiera:
~Na świecie: 19 stycznia 2013 r.
~W Polsce: 30 sierpnia 2013 r.


Na film trafiłam trzy lata temu, a niedawno obejrzałam go po raz hmm... setny. Gdy obejrzałam go po raz pierwszy czułam, że wrócę do niego nie raz, przyciągnął mnie do niego aktor grający jedną z trzech głównych ról, czyli Nick Robinson, którego znałam z jakiegoś disnejowskiego filmu dla młodzieży. Nie ukrywam, że jego uroda mnie urzekła, a gra aktorska przyciągała niczym magnes. Tak zaczęła się moja potrzeba wiecznego wracania do tego filmu, a także zaszczepienie go w skrawku swojej duszy. Wydaje mi się, że wówczas film był dość znany, tak przynajmniej przypuszczam, ponieważ dowiedziałam się o nim przez przypadek.


Opis filmu:
Joe, Patrick i Biaggio skończyli już 15 lat i mają dość słuchania rodziców. Tego lata chcą spróbować wszystkiego, wziąć życie w swoje ręce i stać się mężczyznami. We trzech uciekają do lasu, budują dom i żyją jak królowie. Przynajmniej taki był plan... Wszystko komplikuje się, kiedy w leśnym domu pojawia się piękna Kelly, wspólny obiekt westchnień Joe i Patricka.

Jest to film raczej młodzieżowy i lekki, choć porusza także etapy młodzieńczego buntu i chęć pokazania, że mogą decydować sami o sobie. Gra aktorska pozostałej dwójki głównych aktorów, czyli Gabriel Basso w roli Patrica oraz Moises Arias w roli Biaggio, była także naprawdę dobra, najbardziej śmieszył mnie właśnie Biaggio, ponieważ wydawał się odrobinę niezrównoważony psychicznie, ale i tak potrafił wzbudzić sympatię. Cóż o scenografii mogę powiedzieć niewiele ponieważ wszystko działo się praktycznie tylko w lesie, a moim ulubionym momentem było ich bębnienie. Co do efektów specjalnych to nawet ich nie zauważyłam, a wszystko wydawało się takie naturalne, nawet aktorzy nie byli sztywni, a wszystko przychodziło z jako taką łatwością. Film oglądało się przyjemnie, a fabuła była lekka i ciekawa, niezwykle wciągająca. Ścieżka dźwiękowa w filmie współgrała z treścią i była odpowiednio dobrana w momentach, które najbardziej tego potrzebowały, nie pamiętam żadnej piosenki, która by mi utkwiła w głowie, no może oprócz ich rytmicznego bębnienia, które mimo prymitywności było przyjemne dla ucha.
Podsumowując,
Film ten jest idealny na wieczory z rodziną, ale także w samotności pod ukochanym kocykiem i z popcornem, ma w sobie przekaz, który prawdopodobnie każdy z nas w latach młodości i buntu, chciał przekazać, bądź dopiero przekaże, aczkolwiek każda chęć udowodnienia swoich racji ma swoje konsekwencje, te mniejsze bądź te bardzo poważne, dlatego po swoim przykładzie sądzę, że lepiej być tą cichą wodą, która co prawda rwie brzegi, ale potrafi szybko się ustabilizować. Tak wiem, odbiegłam odrobinę od tematu i zepsułam morał, aczkolwiek staram się wam najlepiej przekazać, że owy film warto obejrzeć oraz przekonać się, że każde dziecko indywidualnie przekazuje swoje uczucia za pomocą czynów. Nie przedłużając, polecam i zapraszam do obejrzenia traileru:








Ocena: 10|10










Oraz taniec i "bębny", te które mi się podobały :)
















2 komentarze:

  1. Film wspominam całkiem nieźle, ale nie na tyle, aby oglądać go drugi raz, a tym bardziej jeszcze więcej.

    OdpowiedzUsuń

Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon. Wszelkie prawa zastrzeżone. ©Sara Kałecka