poniedziałek, 19 czerwca 2017

"Carver" Marek Ślusarczyk


Tytuł:  Carver

Autor: Marek Ślusarczyk

Ilość stron: 184

Wydawnictwo: Psychoskok

Moja ocena: 2|10












Z Carverem męczyłam się dobre parę miesięcy, ale nie przez jego fabułę, tylko dlatego, że miałam go w formie e-booka, który niestety sprawiał, że mój wzrok dostawał w kość. Z racji tego, że jestem informatykiem i powinnam być przyzwyczajona do ekranu, to brak czytnika robi swoje, czytało mi się ciężko i bardzo, bardzo powoli. Choć książka naprawdę mnie zaciekawiła. Jest to dość zagmatwana powieść, która swój początek ma, gdy Carver, który tak naprawdę nazywa się Proxima ląduje na ziemi. Wszystko ładnie, pięknie, ale coś jednak mi nie pasowało, informacje o wcześniejszych wydarzeniach były zdawkowe, więc wszystkiego trzeba buło się domyślać. Świat Carvera podzielony był na rasy, o ile się nie mylę i dobrze pamiętam, chłopak był Dourem (?), a ci źli to bodajże Flemisi lub Flamesi. Do tych nazw nie przywiązałam większej uwagi dlatego mogę się mylić co do ich pisowni. Dlaczego? Ponieważ żeby nie zgubić się w akcji, nie przywiązywałam uwagi do szczegółów. No właśnie, dynamiczna akcja to ogromny plus, ciężko się nudzić. Bohaterowie nieco mdli i trochę nie poważni, ale (o dziwo) żaden nie irytował mnie swoim zachowaniem. Przykrym faktem jest to, że książka, mimo iż spełnia warunki dobrej nie zaciekawiła mnie swoją fabułą na tyle, żebym chciała ją kontynuować, a jestem pewna, że jest druga część. Powieść ta była bardzo przewidywalna i schematyczna, typowy schemat walka dobro-zło i powiązane, które tylko odpychają od dalszego czytania. Myślę, że autor miał nawet ciekawy pomysł, ale dokończył go na siłę, dodając nowe nieco nudne wątki, które nic ciekawego nie wnosiły do fabuły i rozwoju akcji. Posługuje się także prostym językiem, który nie wymaga od nas większego skupienia. Czyli mówiąc w skrócie książka mało wymagająca, a nawet popadająca w nudę, po moim zaintrygowaniu opisem nie zostało nic, bo zginęło w czasie czytania. Nie ma to na celu obrazy autora czy samej książki, aczkolwiek uważam, że traciłam czas na coś, co kompletnie mnie rozczarowało. Naprawdę mi przykro, że wyszło tak, a nie inaczej, niemniej jednak książka była po prostu banalna, przewidywalna i jak na młodzieżówce sci-fi, nie zdała mojego testu. Och... No nie lubię pisać krytycznych opinii, ale co mogę poradzić, nie będę kłamać i mówię prosto z mostu, że ocenę zawdzięcza tylko okładce. Dodam także, że nie polecam, bo naprawdę można zanudzić się na śmierć...

Pozdrawiam, Sara

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon. Wszelkie prawa zastrzeżone. ©Sara Kałecka